„Mocny temat” to jedna z najgłośniej zapowiadanych nowości Netflixa na kwiecień 2024. Film w reżyserii Philipa Martina („The Crown”, „Katarzyna Wielka”, „Poirot”) przypomina rozmowę księcia Andrzeja (nazywanego „ulubionym synem królowej Elżbiety II”) z dziennikarką Emily Maitlis dla telewizji BBC. Czyli jeden z najbardziej kontrowersyjnych wywiadów w historii telewizji. Oparta na faktach, ale sfabularyzowana i nieco podkręcona produkcja pokazuje kulisy tego wydarzenia. Obraz jest już dostępny dla subskrybentek oraz subskrybentów popularnego serwisu streamingowego. Warto obejrzeć?

„Mocny temat” przypomina skandaliczny wywiad księcia Andrzeja

Książę Andrzej od lat mierzy się z kryzysem wizerunkowym ze względu na swoją znajomość z Jeffreyem Epsteinem – amerykańskim finansistą, multimiliarderem, który został skazany za liczne przestępstwa seksualne. W związku z tym 14 listopada 2019 roku książę Yorku udzielił wywiadu telewizji BBC. Całość wywołała liczne kontrowersje. Rozmowa przeszła do historii dziennikarstwa. Co więcej, przyczyniła się do tego, że syn królowej Elżbiety II zrezygnował z pełnienia swoich obowiązków. Główny zainteresowany całą sprawą był przekonany, że poszło świetnie, a on sam oczyścił swoje imię. Jednak w rzeczywistości jeszcze bardziej zraził do siebie opinię publiczną. Nie przyznał się bowiem do winy, nie przeprosił, nie wykazał skruchy.  

„Mocny temat” z Gillian Anderson w roli ambitnej dziennikarki BBC

„Mocny temat” zabiera nas za kulisy wywiadu, a jeszcze wcześniej pokazuje, jak w ogóle do niego doszło. Główną bohaterką nowego filmu Netflixa jest Sam McAlister (Billie Piper), czyli pracująca dla BBC dziennikarka, która zajmuje się tą sprawą i nawiązuje odpowiednie kontakty. We wspomnianą prezenterkę – Emily Maitlis wciela się (jak zawsze doskonała) Gillian Anderson. Z kolei księcia Andrzeja gra Rufus Sewell

„Mocny temat”: recenzja nowego filmu Netflixa

Choć fabuła „Mocnego tematu” koncentruje się na wywiadzie udzielonym przez księcia Andrzeja, to nie jest film o nim. Tak naprawdę to produkcja o kobietach, które podjęły walkę o sprawiedliwość i prawdę w świecie funkcjonującym według zasad patriarchatu. O kobietach, które stawiły czoła białemu mężczyźnie uprzywilejowanym pod niemal każdym względem. O kobietach, które się nie poddały. O kobietach, które wygrały. 

fot. Netflix / materiały prasowe

„Mocny temat” może miażdżyć. Jednak nie przez sposób, w jaki film został zrealizowany, ale ciężar emocjonalny, który towarzyszy skandalowi z księciem Andrzejem. Akcja wydaje się dynamiczna, ale jednocześnie dość nierówna. W niektórych momentach produkcja powoduje stres i pewien dyskomfort. Trzyma w napięciu. W innych, po prostu, trochę nudzi. Daje poczucie, że jeśli weźmiemy do ręki telefon i zaczniemy scrollować, niewiele stracimy. A nawet gdyby, to szybko wrócimy i zorientujemy się, co dzieje się w danym momencie na ekranie. 

Najmocniejszą stroną nowości Netflixa są dialogi. Prawdopodobnie „Mocny temat” przypadnie do gustu osobom, które lubią tak zwane przegadany filmy. No i Gillian. Gillian, która absolutnie zachwyca. Pod każdym względem. Całe szczęście, że twórcom, z Philipem Martinem na czele, udało się przekonać aktorkę do tego, by przyjęła tę rolę. 

Zobacz także:

Nie sposób mówić (czy pisać) o „Mocnym temacie”, nie wspominając o „The Crown”. W końcu i Philip Martin, i Gillian Anderson pracowali przy popularnym serialu. Co więcej, obie produkcje dotyczą brytyjskiej rodziny królewskiej. Choć na pierwszy rzut oka podobieństw jest sporo, film oraz licząca sześć sezonów seria zdecydowanie różnią się od siebie. Mają zupełnie odmienne charaktery. Dlatego trudno je ze sobą porównać.