Przemoc psychiczna jest trudna do zidentyfikowania. Będzie cię wyniszczać powoli, stopniowo pozbawiając pewności siebie, a także zdrowych zmysłów. Toksyczny partner doskonale wie, jakich słów i sformułowań używać, by sprawić, byś czuła się zdezorientowana i jak po sznurku robiła i zachowywała się tak, jak on sobie zażyczy. Jedno zdanie jest wyjątkowo niebezpieczne, a założymy się, że słyszało je wiele z Was.

„Chyba masz coś z głową, idź się leczyć"

Słyszą je zazwyczaj kobiety, które w zachowaniu partnera dostrzegają coś niebezpiecznego, odbiegającego od normy. Jeśli partner próbuje nam wmówić chorobę psychiczną, sugeruje, że mamy wypaczony obraz rzeczywistości, oznacza to, że stosuje jedną z najbardziej niebezpiecznych sztuczek: gaslighting. 

„Gaslighterzy często zdradzają, nadużywają różnorakich substancji, mają konflikty z prawem. Z jednej strony nie chcą odejść od partnerów, a z drugiej nie potrafią ich szanować. Jako psychopaci nie szanują nikogo, ludzie są im potrzebni tylko do zaspokajania własnych potrzeb. Ofiarami gaslighterów są zazwyczaj osoby, które nie wierzą w siebie i mają niskie poczucie własnej wartości” – piszą Joanna Helios i Wioletta Jedlecka w książce „Współczesne oblicza przemocy”.

Przemocowiec nie zwiąże się z kobietą silną i świadomą, bo taka pozna się na nim w kilka dni. Pamiętajmy też, że gaslighterzy potrafią świetnie się maskować i przez pierwsze tygodnie stosować inną technikę manipulacji: „love bombing". Najpierw noszą nas na rękach, kupują prezenty i są bardzo czuli, by mocno nas ze sobą związać. Wtedy, gdy zacznie się mydlenie oczu, nie będziemy chciały zrezygnować z idealnego obrazu partnera, który sobie zbudowałyśmy.

Najczęściej stosowane przez gaslighetrów triki: zaprzeczanie temu, co mówi ofiara i opowiadanie kłamstw na jej temat najbliższemu otoczeniu, izolowanie od rodziny i najbliższych, podważanie uczuć, uderzanie w czułe punkty, wzbudzanie poczucia winy, wprowadzanie w dezorientację poprzez zaprzeczanie rzeczywistym informacjom czy zdarzeniom.

Gaslighting — skąd się wzięło to określenie?

W przedwojennej sztuce Patricka Hamiltona „Gas light": toksyczny mąż wmawia żonie chorobę psychiczną, sugeruje, że słyszy ona dźwięki, które nie docierają do nikogo z otoczenia, lub że widzi rzeczy, które nie istnieją. Stopniowo kobieta staje się coraz bardziej wystraszona, stłamszona, a w końcu popada w obłęd. I tak może się stać z każdą osobą, która wiąże się z gaslighterem, jeśli w porę nie zda sobie sprawy, że padła ofiara niebezpiecznej manipulacji.

Co można zrobić?

Przede wszystkim zwracać uwagę na komunikaty, których używa wobec nas partner. Nigdy nie podawać w wątpliwość swoich uczuć i opinii. Ale miejmy świadomość, że możemy nie sprostać temu sami:

Bardzo potrzebna jest pomoc osoby z zewnątrz. Może to być rozmowa z kompetentnym specjalistą, pracownikiem socjalnym, psychologiem, pedagogiem, która pozwoli uświadomić sobie i zrozumieć mechanizmy przemocy. Najtrudniejsze to uświadomić sobie, że jesteśmy ofiarami przemocy – że nie jest to ani norma, ani naturalny porządek świata – wyjaśnia dr Kowalczyk cytowany w artykule SWPS  „Nie tylko siniaki na ciele. Przemoc w związku"  Ewy Pluty.

Uciekaj, gdzie pieprz rośnie

Nigdy nie bagatelizuj nawet najmniejszych oznak gaslightingu. Facet mówi ci, że reagujesz na wyrost, histeryzujesz, przesadzasz? To także może wskazywać, że związałaś się z toksykiem. Twoje uczucia i twój sposób widzenia świata są tylko twoje, ani gorsze, ani lepsze od cudzych. Jeśli sytuacja będzie się powtarzać, nie miej żadnych wątpliwości, to nie jest facet dla ciebie (ani dla nikogo). Najgorsze, co możesz zrobić, to tłumaczenie go lub przyznawanie mu racji („bo jestem za bardzo emocjonalna"). Przebywanie w takim związku na dłuższą metę sprawi, że w najlepszym wypadku skończysz na terapii (boimy się nawet myśleć, co będzie w najgorszym). Pamiętaj, żeby szukać wsparcia: w rodzinie, w przyjaciołach lub na specjalnych infoliniach dla ofiar przemocy.

Zobacz także: