Też macie wrażenie, że coraz więcej dorosłych słyszy ostatnio tę diagnozę? Czy to już epidemia hiperpobudliwości, czy raczej naddiagnozowanie w przeczulonym na punkcie zdrowia psychicznego społeczeństwie. Odpowiedź tkwi w neuroróżnorodności. To słowo w ostatnich latach odmieniane jest przez wszystkie przypadki. A tak konkretnie to o co w nim chodzi?

Co to jest neuroróżnorodność?

„Po pierwsze to nie jest termin medyczny. Opisuje pewną koncepcję społeczną, którą 30 lat temu stworzyła prof. Judy Singer, która sama jest osobą ze spektrum autyzmu. Zobaczyła, że mimo spektrum autyzmu pnie się po szczeblach naukowej kariery, rozwija się i osiąga niezwykłe rzeczy. A klasyfikacja medyczna, która wtedy funkcjonowała – zresztą obecna do tej pory – określała ją jako osobę zaburzoną z masą deficytów. Gdzie w takim razie informacje o sukcesach, mocnych stronach, których jej nie brakowało? Singer zobaczyła, że coś, co inni nazywają zaburzeniem, nie wyklucza sukcesów życiowych” – mówi Bernadetta Bieszczanin, psycholożka, pedagożka, współzałożycielka Spektrum Wrażliwości.   

„Neuroróżnorodność zakłada też, że wszystko, co kiedyś oceniane było jako zachowania wyrzucone poza wąski nawias normy (normalności), dzisiaj właśnie ową nową normą jest. Jeśli ktoś jest rozkojarzony, mocno pobudzony albo przeciwnie – wycofany i ma kłopoty z nawiązywaniem relacji, nie mówimy już, że jest dziwny. Inny. W zasadzie kiedy jako społeczeństwo zorientowaliśmy się, że nie ma osób „normalnych” i każdy posiada jakieś dysfunkcje, a czasami nawet zaburzenia, zaczęliśmy do swojej różnorodności w obszarze psychiki podchodzić bardziej wyrozumiale” – dodaje Sylwia Bryzek, psycholożka i psychoterapeutka pracująca z platformą hedepy.pl 

I świetnie. Dzisiaj psychologiczny self-care, opieka nad swoim zdrowiem psychicznym są w dobrym tonie. Mówimy otwarcie o depresji, borderline, ADHD i wszystkich barwach spektrum autyzmu. Do tego błyskawicznie rozwijająca się nauka o też pokazuje nam, że nie ma dwóch takich samych mózgów, czyli dwóch takich samych zachowań i osobowości. - „Osoby, które różnią się od innych pracą mózgu i układu nerwowego, po pierwsze, nie są chore. A po drugie, że z tymi różnicami wiążą się pewne zdolności i kompetencje. Walka toczy się o zdjęcie z tych osób odium zaburzenia i choroby i skupiienie się na mocnych stronach osób w spektrum, z ADHD, dysleksją, dysgrafią czy dyskalkulią. Dla osób neuroatypowych to wielka zmiana, ponieważ to, z czym się borykają w społecznym odbiorze ich odmienności w szkole, potem w pracy i w relacjach, to w większości efekt stereotypowej niewiedzy i braku rozumienia. Do tej pory uważano, że to one powinny dopasować się do większości. Nie, nie powinny. My, jako społeczeństwo musimy się nauczyć razem żyć i rozumieć się wzajemnie” – zaznacza Bernadetta Bieszczanin.  

Czy możliwe jest zdiagnozowanie ADHA u dorosłych ludzi?

Niektórzy ze specjalistów twierdza, że nie. Że wszystkie tego typu zaburzenia jeśli nie objawią się do 4 roku życia, trudno je całą pewności zdiagnozować w dorosłym życiu. Inni (w tym jedna z moich ekspertek Sylwia Bryzek) uważa, że także wśród osób dorosłych żyje mnóstwo tych, których nie zdiagnozowano wcześniej. W przypadku dzieci stawianie wczesnej diagnozy ADHD ma sens, bo pomaga je bezpiecznie osadzić w warunkach społecznych, w szkole. Tłumaczy pewne zachowania, wyczula nauczycieli na indywidualne potrzeby dzieciaków. A co z dorosłymi? Przecież tysiące dzieci z zespołem hiperkinetycznym (cecha ADHD) staje się dorosłymi. I co wtedy? Ich nadpobudliwość i trudności z koncentracją po prostu wyparowują? Nie. Dorośli mają te same deficyty: pobudzenie, trudności ze skupieniem, znużenie przy powtarzalnych zajęciach. Gadatliwość. Niestawianie granic, obcesowość. Czasami coś, co odbieramy jako brak empatii. Te wszystkie cechy możemy czytać po prostu jako mapę osobowości, ale możemy też na ich podstawie zdiagnozować późne ADHD i podjąć terapię i leczenie. Warto na pewno wtedy, kiedy ewidentnie coś przeszkadza nam żyć pełnią życia i utrudnia bycie w dobrych relacjach.  

Jak rozpoznać u siebie ADHD? ( I czy to w ogóle możliwe)

Zawalasz? Nie kończysz spraw? Rozpoczynasz milion wątków naraz? Zawieszasz się w połowie zdania? Sygnałem może być też brak zorganizowania, gubienie przedmiotów, obijanie się o ściany i kanty, impulsywne zachowania, trudności z utrzymaniem uwagi, rozmywanie się w czasie (coś może trwać cały dzień), brak impulsu popychającego, aby coś zacząć (mylone z prokrastynacją), kłopot z hamowaniem impulsów. Wszystko tak naprawdę zależy do nasilenia cech  - twierdzi Sylwia Bryzek. I potwierdza, że coraz więcej dorosłych osób trafia do psychologów i psychoterapeutów z potrzebą, aby potwierdzić im taką diagnozę, albo podejrzeniem, że to mają, bo zrobili sobie już test w internecie lub na Instagramie. Żeby to jednak było takie proste, że wypełnimy test i już wiemy… Nawet doświadczeni psychoterapeuci posiłkujący się sprawdzonymi narzędziami, nie od razu mogą taką diagnozę postawić. To wymaga obserwacji, kontaktu z pacjentem. W diagnozowaniu ADHD przyglądamy się też poziomom dwóch neuroprzekaźników. Charakterystyczny jest deficyt dopaminy, zwanej hormonem działania, oraz noradrenaliny – antagonistki mobilizującego hormonu stresu, odpowiedzialnej za koncentrację, proces nauki i kontroli impulsów. Ale i tak najważniejsze jest pytanie: co taka diagnoza zmieni w życiu dorosłej osoby?

Co rozpoznanie ADHD zmienia w życiu?

Może dać ulgę i wyjaśnienie dlaczego coś nie wychodzi. Żyjąc tak długo z różnymi typami neuroróżnorodności w dorosłym wieku zapewne już jesteśmy zaadaptowani do tego, aby sobie jakoś z nimi radzić. Mamy pracę, bliskich. Zwłaszcza kobietom adaptacja przychodzi łatwiej i często trudno uwierzyć, że rzeczywiście dotyczą ich te wszystkie kłopoty z deficytami uwagi. -„Nie jest też tak łatwo stwierdzić, że to właśnie akurat jest ADHD, bo 70 proc. cech ADHD i spektrum autyzmu jest wspólnych. Zatem do rzetelnej diagnozy przydają się i narzędzia, i wywiad, i doświadczenie lekarza bądź terapeuty” – podkreśla Sylwia Bryzek. Zdaniem Bernadetty Bieszczanin diagnoza to „narzędzie, które przede wszystkim pomaga sobie powiedzieć, że to nie jest ich wina, że robią coś inaczej, tylko jest to sprawa pewnego innego oprogramowania w głowie – mówiąc kolokwialnie – które trzeba poznać aby pomóc sobie w codziennym funkcjonowaniu. Dzięki diagnozie mamy szansę zdjąć winę z siebie (że ja sobie nie radzę) i z rodziców (że źle wychowują dziecko). Bo my żyjemy w przeświadczeniu, że mamy na wszystko wpływ. A nie jest to prawda!

Zobacz także:

Czy ADHD trzeba leczyć?

Tylko wtedy jeśli zaburzenia w jakiś wyraźny sposób utrudniają pacjentowi funkcjonowanie. Paradoksalnie niektórzy adehadowcy lepiej znoszą krótkotrwały stres i działanie pod silną presją, ponieważ lepiej przychodzi im wyszukiwanie rozwiązań i usprawnień. Są osobami często postrzeganymi jako kreatywne i potrafiące szybko odnaleźć się w sytuacji, kiedy trzeba szybko zaradzić w sytuacji konfliktu czy awarii. –„Mają wszystko to, co dziś nazywa się kompetencjami przyszłości: kreatywność, innowacja, myślenie wizualne, myślenie niejednorodne, czyli nie ABC, tylko AZG. Potrafią pokazać inną perspektywę, na jaką my w naszych trybach, schematach i rutynie, często nie wpadamy – mówi Bernadetta Bieszczanin i dodaje - osoby neuroatypowe często są leczone na depresję, borderline, anoreksję, borykają się z uzależnieniami zanim zostają zdiagnozowani np. na ADHD.”

Jak leczymy ADHD dorosłych i czy warto korzystać z psychoterapii online?

Jeśli problemy z funkcjonowaniem, nauką lub wykonywaniem wymagających skupienia obowiązków są nasilone, można oczywiście leczyć je farmakologicznie – włączając leki stymulujące pracę neuroprzekaźników, np. dopaminy, ale też noradrenaliny. Leki te działają doraźnie, chwilowo, ułatwiając np. skupienie.

Najskuteczniejsza wydaje się  tu terapia, w której pracuje się behawioralnie nad rzeczami, które sprawiają pacjentom trudności i czerpie z tego, co jest dla nich korzystne. Ostatnio pojawia się pytanie czy psychoterapia online ma sens? Platformy pomocy psychoterapeutycznej zrzeszają certyfikowanych terapeutów z całego kraju. Dzięki temu możesz skorzystać z dobrej jakości pomocy, nawet jeśli mieszkasz w małej miejscowości, gdzie dostęp do terapii jest utrudniony. Np. na stronie www.hedepy.pl przechodzi się test oczekiwań, na podstawie którego system proponuje trzech terapeutów na miarę potrzeb. Jeśli seans nie spełni twoich oczekiwań, pieniądze zostaną zwrócone i możesz skorzystać z pomocy innego specjalisty. Ceny ustalają sami terapeuci i są naprawdę konkurencyjnymi z tymi offline. Terminy są łatwo dostępne, a spotkania odbywają się na szyfrowanym kanale.

Oprócz leków i terapii jest jeszcze metoda leczenia za pomocą EEG i biofeedbacku, w której chodzi o rodzaj stymulacji, aby wywołać większą koncentrację. Nie jest to metoda uznana oficjalnie ponieważ nie ma danych, że jest skuteczna –„Mówi się, że z ADHD żyje 4-5% społeczeństwa, ale licząc niezdiagnozowanych ja szacuję, że może to być ok 10%” – szacuje Sylwia Bryzek.

ADHD, a alkohol i inne używki

Zacznijmy od wszechobecnego cukru. To składnik, którego korelacja z diagnozowaniem ADHD występuje bardzo często. Aż 40% osób z nadwagą to osoby z ADHD, ponieważ jedzenie np. słodyczy i podjadanie w ogóle to element pomagający regulować emocje. W przypadku kofeiny zdania są podzielone. Istnieje teoria, że na niektórych adehadowców działa przeciwstawnie, czyli zamiast pobudzać, uspokaja. Na pewno uzależnia, dlatego w przypadku wariujących poziomów neuroprzekaźników warto ją ograniczyć. Marihuana i alkohol to silne depresanty (zdziwiona?), które obniżają motywację i chęć do robienia czegokolwiek. Z powodu nadsterowności dopaminowego układu nagrody w naszym mózgu osoby z ADHD częściej niż inni znajdują się w grupie ryzyka wszelkiego rodzaju uzależnień (np. od narkotyków i alkoholu). Sięganie po te substancje jest sposobem samoregulowania, uspokojenia myśli, wciśnięcia guzika stop dla rozszalałego mózgu. Rodzajem złudnego „samoleczenia”.

Styl życia, który leczy

Stały rytm dobowy, regularny sen, wartościowe jedzenie pozbawione cukru i innych stymulantów (np. energetyków i kofeiny), unikanie używek. Kluczowe dla samopoczucie będzie obniżenie tempa życia. -„Ja swoim pacjentom zawsze polecam przede wszystkim akceptację takiego stanu rzeczy – że są te deficyty. Poza tym uważność – aby funkcjonowali w tu i teraz, sięgali po techniki oddechowe, wszystko przywróci neuroprzekaźniki na normalny poziom. Zawsze zalecam wszystko, co pozwala obniżyć tempo życia, odpoczynek, przebywanie w naturze” – podpowiada Sylwia Bryzek. Świetne „lekarstwo” to posiadanie zwierząt. Opieka nad nimi wymusza rutynę, a kontakt z nimi wpływa na samoregulację.