Sydney Sweeney znamy z „Opowieści podręcznej”, „Białego Lotosu” czy „Euforii”. Po tych świetnie zagranych serialowych rolach, które przyniosły jej światową sławę, nie zatrzymuje się jak widać i stawia na kolejne projekty, w których może się znowu wykazać i nie daje się zaszufladkować jako aktorka.

Sydney Sweeney w „Reality”: dziewczyna z sąsiedztwa, która wymyka się stereotypom

W „Reality”, debiucie reżyserskim Tiny Satter (napisała też scenariusz), świetnie koncentruje na sobie naszą uwagę przez większość tego minimalistycznego, można powiedzieć, filmu. Jest praktycznie równą przeciwniczką dla przesłuchujących ją rosłych agentów FBI. Albo odpowiada im mocno, albo udaje głupią, zwodzi, wykorzystując to, że panowie, jak to wychowankowie patriarchatu, łatwo wpadają w pułapkę płciowych stereotypów, którą sami na siebie co i rusz zastawiają.

Już na samym początku filmu widzimy, że patrzą na graną przez Sweeney bohaterkę z pewnym niedowierzaniem. Mają przed sobą drobną dziewczynę, w szortach, białej koszuli. W jej sypialni  singielki, która jakiś czas temu rozstała się z chłopakiem, zwraca uwagę narzuta z Pikachu, różowy notes, kolorowe karteczki. Kiedy Reality mówi, że ma karabin, to jeden z agentów pyta ze śmiechem, czy różowy. Owszem, różowy. Ale jednak. 25-letnia Reality ma jeszcze inną broń palną, choćby właśnie pod łóżkiem ze wspomnianą narzutą, rekordy w crossficie i wcale nie jest taką słodką dziewczyną jak chciałoby się ją na pierwszy rzut oka uznać. 

Film Satter opowiada prawdziwą historię Reality Winner – oskarżonej i skazanej (dostała 5 lat i 3 miesiące pozbawienia wolności, najwyższy możliwy wyrok) za złamanie tajemnicy państwowej i ustawy o szpiegostwie. Reality wysłała do mediów tajne dokumenty, które potwierdzały ingerencję Rosji w przebieg wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych. Kilka tygodni później w jej domu zjawiają się agenci FBI, dom zostaje przeszukany, a dwóch śledczych przesłuchuje ją w pustym pokoju jak z horroru. Niby nic się nie dzieje, ale napięcie rośnie. Jest totalnie jak u Kafki. Nie do końca wiemy, co zrobiła bohaterka, agenci nie mówią jej, o co chodzi, zwlekają z pokazaniem nakazu przesłuchania. Niby sobie żartują z Reality, ale też prowadzą z nią psychologiczną grę. W dodatku wydają się nie wierzyć, że wyglądająca niewinnie dziewczyna może być sygnalistką, może złamać tajemnicę państwową. Powtarzają to kilka razy. Bohaterka momentami to wykorzystuje, gra słodką idiotkę, mówi, że to czy tamto może w sumie głupio zrobiła. Wszystkie chwyty dozwolone. Stawka jest wysoka. 

W zasadzie w tej historii wydaje się nie tyle chodzić o tę konkretną sprawę, ale o pokazanie, jak bardzo pozory mogą mylić. I tego, że dziewczyny, kobiety wiedzą, co robią, potrafią walczyć o swoje wartości nawet za cenę wolności. Otoczona facetami we własnym domu, zastraszona, dociskana do ściany Reality, mimo że znalazła się w sytuacji przesłuchania jak z koszmaru, nie poddaje się. Pamiętajmy też, że Reality to osoba, która doskonale zna prawo, pracowała jako wywiadowczyni w amerykańskich siłach powietrznych. Zna perski, dari i paszto. Czeka na powołanie na misję. To dziewczyna z imponującymi umiejętnościami na koncie i ambicjami, która ślubowała służyć Amerykanom. Czy dlatego złamała prawo? I jak oceniać jej czyn? Nie ma tu łatwych odpowiedzi. Pewne jest jednak, że czasy łatwych klasyfikacji, kto jest przestępcą, a kto bohaterem odchodzą w niepamięć. I w ogóle łatwych klasyfikacji. Jak i deprecjonowania tego, że dziewczyny wiedzą już dziś, że mają moc, możliwości, głos i wykorzystują to, by walczyć o swoje. Mogą być bohaterkami. Dobrymi lub złymi. Bez wątpienia pokazują, że bycie dziewczyną, kobietą to naprawdę wiele odcieni. I że czas traktować nas poważnie, bo opierając się na stereotypach i pozorach można się nieźle przejechać. 

„Reality” z Sydney Sweeney w roli głównej: data premiery i zwiastun

Film „Reality” z doskonałą Sydney Sweeney można oglądać w polskich kinach od 11 sierpnia 2023 roku. 

 

Zobacz także: