Romantyczne sceny, pocałunki w deszczu – to coś, co wiele z nas przykuwa nas do ekranu. Przede wszystkim jednak przyciągają nas sceny seksu. Większość aktorek i aktorów zgodnie przy tym przyznaje, że są to dla nich szczególnie wymagające momenty na planie filmowym, wyczerpujące fizycznie i emocjonalnie. Twórcy produkcji mają nie lada wyzwanie – zapewnić komfort swojej obsadzie, jak i jak najbardziej realnie oddać namiętność między bohaterkami i bohaterami. Historia kina doskonale zna przypadki, kiedy na planie dochodziło do przekroczeń. Można tu przypomnieć choćby o scenie seksu analnego w filmie Ostatnie tango w Paryżu, którą aktorka Maria Schneider była zaskoczona (nie było jej w scenariuszu), została zmuszona do jej odegrania i odbiło się to na jej zdrowiu. To działo się w 1972 roku. Ale nie tak dawno temu, bo w 2013 roku, na planie Życia Adeli młode aktorki Adèle Exarchopoulos i Léa Seydoux również były przez reżysera zmuszone do przekraczania swoich granic, wielokrotnego powtarzania trudnych dla nich scen łóżkowych. Dziś mamy świadomość, że takie sytuacje nie mogą mieć miejsca. Dlatego coraz częściej zatrudnia się osoby zajmujące się koordynowaniem intymnych scen zawodowo.

Koordynator intymności – kim jest

Koordynatorki i koordynatorzy intymności przygotowują aktorki i aktorów do odegrania scen seksu, wspierają ich, dbają o ich bezpieczeństwo, zapobiegają nadużyciom itp. Są to zwykle osoby mające doświadczenie w szeroko pojętej choreografii, ale także znające podstawy psychologii, ale też posiadające wiedzę z zakresu ludzkiej seksualności. Wraz z ekipą, a zwłaszcza aktorami i aktorkami, opracowują zasady współpracy podczas odgrywania zbliżeń, ustalają granice (np. co do stopnia nagości, rodzaju seksu, który aktor czy aktorka godzi się odegrać), dużo rozmawiają nie tylko o sposobie realizacji roli, ale również o towarzyszących temu emocjach. Przypominają całe ekipie, a zwłaszcza obsadzie o tym, by zawsze pytać o zgodę zanim się coś zrobi, kogoś dotknie. Zatrudnienie koordynatorki czy koordynatora intymności wydaje się konieczne zawsze wtedy, kiedy w scenariuszu są intymne sceny, nawet pocałunków czy pieszczot. A już zwłaszcza wtedy, kiedy od tych scen się roi. Jak choćby w popularnej produkcji o seksie dla młodzieży, czyli Sex Education (na planie pracowała koordynatorka Ita O’Brian, jedna z prekursorek tej świeżej profesji) czy właśnie w Bridgertonach – najświeższym hicie na platformie Netflix. 

„Bridgertonowie”: Pierwszy raz, masturbacja, orgia, ale i niekonsensualny stosunek. Przyglądamy się scenom seksu w nowym hicie Netflixa >>>

Sceny seksu w Bridgertonach

Jak już pisałyśmy, w serialu opartym na pierwszej części książkowej sagi Julii Quinn mamy do czynienia z pierwszymi stosunkami, kobiecą masturbacją, seksem oralnym, trójkątami czy orgiami. Praktycznie w każdym odcinku pojawia się tego typu scena. Najwięcej ich jest w wątku głównych postaci – Daphne Bridgerton i księcia Simona Hastingsa – najpierw narzeczonych, a później młodych małżonków. Uwagę zwraca to, że seksualność pokazana jest w dość współczesnym duchu, choć akcja rozgrywa się w XIX wieku, w czasach regencji. Choć konsensualnych elementów, pytania o zgodę na seks mogłoby być więcej, to zdecydowanie na plus – biorąc pod uwagę ogólne podejście do pokazywania seksu w popkulturze – jest nacisk na kobiece pożądanie, kobiecą przyjemność, uważność na potrzeby i satysfakcję drugiej osoby. 

Koordynatorka intymności, Lizzy Talbot, która pracowała przy Bridgertonach, przyznała w wywiadach, że miała dużo pracy na planie, ale też ekscytujących wyzwań – seks w bibliotece na drabinie, na schodach, na dworze, w deszczu czy w zakamarkach sali walk bokserskich… To wszystko wymagało od niej wielu prób z aktorkami i aktorami zanim ekipa przystąpiła do nagrywania (zwykle ogranicza się ilość dubli, ale i osób obecnych podczas takich zdjęć), jak również dbania o to, by aktorom i aktorkom było wygodnie, by nie przemarzli. Talbot podkreśliła, że współpracowała także ściśle z działem kostiumów, które z jednej strony dawały możliwość budowania erotycznego napięcia nawet podczas niby niewinnych sytuacji (książę zapinający guzik u rękawa sukni Daphne, scena rozsznurowywania gorsetu), ale i wymagały nieco innego myślenia o rozbieraniu się podczas scen intymnych, niż ma to miejsce w przypadku produkcji osadzonych we współczesnych realiach. 

„Bridgertonowie” sezon 2. – powstanie? Oto wszystko, co musicie wiedzieć! >>>

W rozmowie z magazynem Vulture Lizzy Talbot zdradziła również, że problem stanowiły dość skromnych rozmiarów łóżka z czasów regencji. Wiele scen seksu pomiędzy Daphne a Simonem rozgrywa się w sypialni, właśnie w łóżku, które jednak dla aktora Regé-Jean Page’a było nieco za małe, dlatego sporo czasu zajęło wypracowanie intymnej choreografii i sekwencji ruchów tak (jak również ustawienie odpowiednich kadrów), aby książę nie spadał z pieleszy na podłogę. Wyzwaniem były też sceny między Anthony’m a Sieną – w sali operowej czy pod wspomnianą widownią w okolicach ringu bokserskiego. Lizzy opowiadała, że między tą dwójką była świetna chemia a ciekawe lokalizacje dostarczały im sporo radości. Swoją drogą trzeba przyznać, że faktycznie scenariusz Bridgertonów pozwolił ekipie wyjść poza klasyczną sypialnię i może stanowić inspirację do wprowadzenia zmian w swoim życiu seksualnym, choćby do eksplorowania zakamarków własnego mieszkania. 

Zobacz także: