Na hormony da się zrzucić praktycznie każdy problem. Otyłość, ospałość, nadmiar włosów i ich brak. Agresję, bezpłodność, bezsenność i porażki w seksie. Chorą tarczycę i cukrzycę. Prawdą jest, że te skomplikowane związki chemiczne na równi z zasiedlającymi nas bakteriami i mikrobami decydują o tym, jacy jesteśmy.

Hormonalny intranet

Autorzy książki „Poznaj swoje hormony” piszą: „Wyobraź sobie możliwie najbardziej skomplikowane skrzyżowanie, gdzie zbiegają się trasy pieszych, rowerów, samochodów, pociągów, a nawet statków”. To nasze ciało, jakby ktoś się jeszcze nie domyślił. Jest wyposażone w system sprawnej sygnalizacji świetlnej, dzięki której wszystko przebiega bez kolizji. To właśnie hormony są tymi światłami. A teraz wyobraźmy sobie, że się psują... Czasami wysiada jeden czy drugi sygnalizator i wtedy mamy kłopoty ze zdrowiem. Ale po kolei. Czym są hormony? Często nazywa się je posłańcami, co sugeruje, że niosą informację, które ktoś (jakaś komórka) musi odczytać. Dokładnie tak to działa – hormon to związek chemiczny, który przeniesiony z krwią w inne miejsce rozpoczyna tam określoną zmianę fizjologiczną. Powstają w wyspecjalizowanych gruczołach (trzustka, szyszynka, przysadka). Przemieszczają się w płynie międzykomórkowym i krwiobiegu i łączą tylko z określonymi receptorami. Ot i wszystko. Medycyna dziś fantastycznie radzi sobie ze wszystkimi chorobami wynikającymi z niedoboru lub nadmiaru hormonów. Niedawno odkryto nawet związek między niedoborem niektórych z nich a autyzmem, więc pojawia się szansa na inne niż do tej pory leczenie tej choroby. Pole możliwości endokrynologii dynamicznie się poszerza.

Miłość robotów?

Trwają też prace nad sztucznymi gruczołami, czyli sztuczną trzustką, która pomogłaby cukrzykom, czy sztuczną korą nadnerczy dla pacjentów, u których ten obszar jest nieaktywny. Trzymamy kciuki, bo to oznaczałoby zdecydowanie inną jakość życia niż codzienne podawanie insuliny. Ale to nie wszystko! Wizjonerzy z dziedziny nauk biologicznych od kilku dekad rozpracowują ideę hormonów cyfrowych. Przekazywałyby one sygnał dostarczany za pomocą obwodów elekronicznych do różnych części sieci komputerowej albo modułów robota. Mówi się, że ta strona technologii może przyczynić się do rozwoju endokrynologii człowieka. Ale naukowcy z Artificial Intelligence and Robotics Technology Laboratorium na Tajwanie chcą czegoś więcej. Aby dzięki cyfrowym hormonom roboty odczuwały to, co my. Póki co zostawmy roboty i sprawdźmy, jak hormony wpływają na kluczowe obszary naszego, ludzkiego życia.

Ciąża i płodność

Tu karty rozdają estrogen i progesteron – hormony „dziadkowie”, bo najstarsze ewolucyjnie (ich ślady znaleziono w materii liczącej 650 mln lat). Sam cykl menstruacyjny jest starannie zaplanowanym hormonalnie zegarem. Jeśli dojdzie do zapłodnienia, świeżo zagnieżdżony zarodek przesyła informacje o swoim sukcesie do gruczołów i przysadki. Więc nawet jeżeli nie zorientujesz się, że jesteś w ciąży, po obserwacji cyklu, odpowiedź na to pytanie da ci hormon HCG. To dzięki niemu na czułym teście ciążowym pojawiają się 2 kreski. On też każe ciałku żółtemu produkować duuużo progesteronu potrzebnego do utrzymania ciąży. W miarę upływu tygodni na scenę wkraczają różne hormony (m.in. oksytocyna, endorfiny, prolaktyna) i decydują o zmianach zachodzących w ciele mamy i rozwijającego się płodu. Podczas ciąży 10-krotnie wyższe stężenie osiąga hormon... relaksyna, który robi to, co obiecuje, czyli rozluźnia tkanki, a konkretnie więzadła miednicy i szyjkę macicy. Przy porodzie i po nim również uwalnia się w ciele osobisty koktajl hormonalny (dla niektórych wybuchowy jak koktajl Mołotowa, a jeśli coś w nim nie zagra, może zaskutkować depresją poporodową).

Ciąża skraca życie kobiety o kilka lat? Naukowcy nie mają wątpliwości >>>

Za brak ciąży też często odpowiadają hormony. Kobieta może sprawdzić swoje szanse na nią, oznaczając rezerwę jajnikową za pomocą hormonu antymüllerowskiego (AMH). Jeśli para stara się o dziecko bez sukcesu, też warto sprawdzić, czy przyczyna nie tkwi w hormonach, badając obecność i ilość lutropiny (LH) – hormonu, który decyduje, czy wypuścić komórkę jajową na wolność, czy nie. Oczywiście wszystko wygląda różowo, gdy zachowana jest równowaga, bo progesteron i estrogen działają w tandemie. Ale wiadomo, w życiu rzadko bywa idealnie. Kiedy masz za niski estrogen w stosunku do zbyt wysokiego progestersonu, możesz mieć problemy ginekologiczne, takie jak endometrioza, mięśniaki, napięcia przedmiesiączkowe. Dziewczyny z niedoborem progesteronu z kolei bywają płaczliwe, podenerwowane i miewają stany lękowe. Niedobór estrogenu to natomiast średnio przyjemne huśtawki nastrojów i temperatur.

Waga i apetyt

W trawieniu pokarmów hormony odgrywają fascynującą rolę. Gastryna i sekretyna zajmują się pracowicie trawieniem. Z kolei leptyna i grelina regulują apetyt. Te dwie pary mogą grzecznie koegzystować lub – jak w dobrej sztuce teatralnej – wejść w konflikt. Jest jeszcze stara, mądra insulina, której nikt nie podskoczy. Nie dość, że reguluje poziom cukru, to jeszcze ma wpływ na nasze nawyki żywieniowe, a nawet na pamięć i funkcje poznawcze. Odkrycie, jak ważne funkcje dla naszego systemu regulacji wagi pełnią hormony, pozwoliło zdjąć odium „beznadziejności” z osób otyłych. Słynne badania na myszach z 1995 roku pokazały, że te z nich, które nie potrafiły przestać się objadać, pozbawione były leptyny, czyli hormonu-hamulca, który mówi: „Stop, już jesteś syta”. Uznano więc, że za trudnościami z utratą wagi stoi nie tylko brak silnej woli, lecz także procesy chemiczne, na które człowiek nie ma wpływu.

Zobacz także:

Cała zabawa z trawieniem odbywa się we wzajemnej zależności greliny (apetyt), leptyny („już się najadłaś”) i adiponektyny („popędza” rozpad kwasów tłuszczowych i przepływ glukozy). Wiele osób ma problemy z utrzymaniem diety właśnie z powodu leptyny. Kiedy jemy mniej niż normalnie, nasze zapasy tłuszczu się kurczą, spada jej poziom (bo „mieszka” w tłuszczyku), a to wywołuje ataki głodu. Sposób na wyregulowanie hormonów apetytu wydaje się całkiem prosty i mocno związany z piramidą żywienia. Po posiłku mózg dostaje sygnał, że czas przestać jeść, i efekt ten zostaje osiągnięty. Najszybciej po węglowodanach, nieco później po białkach, na końcu po tłuszczach. Obniżenie ilości tłuszczu w diecie pozwala utrzymać głód w ryzach. Przynajmniej w teorii.

Stres

„Rodzi się” w ciele pod wpływem bodźca (przestarch, uraz, kryzys) i rozpędza pod wpływem wyrzutu hormonów. Tzw. reakcja „walcz albo uciekaj” to zespół zmian w ciele w odpowiedz na sytuację zagrożenia. Jesteśmy przygotowani do podjęcia energicznego działania. Na scenę naszego organizmu wpada trójka komandosów: kortyzol, adrenalina i noradrenalina, którzy  wydają dyspozycje poszczególnym organom: zwiększ poziom cukru, zmniejsz wrażliwość na ból, obniż serotoninę (nie czas na przyjemnostki), wyostrz pamięć i uwagę, podwyższ ciśnienie krwi! Niemal każda komórka naszego ciała jest wyposażona w receptory kortyzolu. Problem zaczyna się wtedy, kiedy jego stan podwyższony jest nie „wyrzutowo”, lecz permanentnie.

Jak się uspokoić na szybko, wyciszyć emocje i ukoić nerwy? Znamy najlepsze sposoby na stres >>>

Przewlekły stres to początek wielu problemów zdrowotnych. Dlatego tak ważne jest obniżanie jego poziomu sposobami lifestyle'owymi, nie farmakologicznymi. Spaceruj, uprawiaj jogging, śpiewaj, spędzaj czas w grupie – to wszystko uwalnia neuroprzekaźniki, takie jak dopamina i serotonina, które „wypłukują” kortyzol. Np. picie mocnej kawy z powrotem go uwalnia – warto to wiedzieć. Używamy tu zamiennie określeń „hormon” i „neuroprzekaźnik”. Czym się różnią? Neuroprzekaźniki to „pracownicy” układu nerwowego, hormony – dokrewnego. Różnica polega na tym, jak związek jest przekazywany. Te pierwsze wędrują sobie po synapsach, czyli „skrzyżowaniach” łączących komórki nerwowe w mózgu, a hormony krążą z krwią. Organizm nie jest taki jednowymiarowy i niektóre związki pracują dla dwóch szefów – np. serotonina może zachowywać się w mózgu jak neuroprzekaźnik, a w jelicie jak hormon. Sprytne?

Sen

W jego przypadku zwykło oddawać się palmę pierwszeństwa melatoninie, ale sen to czas produkcji także innych ważnych hormonów, choćby takich jak hormon wzrostu, wazopresyna regulująca ciśnienie i płynów ustrojowych oraz leptyna (wiemy już, czym grozi jej brak). Podczas zdrowego snu wytwarzają się we właściwych ilościach także inne „must have'y”: oksytocyna, prolaktyna, progesteron i testosteron. À propos tego ostatniego – mężczyzna permanentnie niedospany to fatalny kochanek, bo za mało testosteronu = beznadziejne libido. Jak robimy się senni? Melatonina pozostaje w odwróconym uścisku (niczym jing i jang) z kortyzolem. W idealnym świecie, w ciągu dnia poziom kortyzolu stopniowo spada. To wraz z zapadnięciem zmroku pozwala wkroczyć do akcji melatoninie, dzięki której zaczynamy odczuwać znużenie i ziewać. Po przespanej nocy nad ranem następuje ponowny wyrzut kortyzolu (budzimy się głodni i gotowi do działania), a wraz z dostaniem się do oczu światła dnia produkcja melatoniny zostaje zastopowana. Co ciekawe, to jedyny hormon, którego powstanie zależy od czynnika zewnętrznego, jakim jest światło, a nie od wewnętrznego systemu przypływu informacji w ciele. Suplementy z dodatkiem melatoniny wydają się rozwiązaniem nie tylko problemu bezsenności, lecz także sezonowych depresji. Okazuje się, że ma ona wpływ na liczne funkcje ciała – tworzenie wspomnień, pobudzanie jajników, działa też przeciwnowotworowo i przeciwzapalnie. Obiecująca bestia!

Czy też sabotujesz swój sen, próbując zrobić wreszcie coś dla siebie w środku nocy? >>>