Podstawą codziennego makijażu jest dla mnie prawidłowa pielęgnacja. Wyznaję zasadę, że nawet najlepszy make-up nie obroni się na zaniedbanej twarzy. Dlatego większą uwagę przykładam do swojej pielęgnacyjnej rutyny, a makijaż jest tylko zwieńczeniem tych starań. Zdecydowanie wolę make-up typu no make-up, który podkreśla naturalne piękno, tuszuje ewentualne niedoskonałości i jest praktycznie niewidoczny. Chociaż jestem zwolenniczką kosmetyków, które łączą pielęgnację i makijaż (uwielbiam krem bb), to niedawno straciłam głowę dla kolorowego produktu, dzięki któremu mój codzienny makijaż wszedł na wyższy level. Marka Charlotte Tilbury słynie głównie z kryjących kosmetyków do makijażu, chociaż sztandarowy odcień szminki Pillow Talk ma pigment zbliżony do naturalnego, różowego odcienia ust. Nie chodzi jednak o szminkę, chociaż produkt, który niedawno zaczęłam testować i już stał się moim ulubionym, ma z nią coś wspólnego. Nie pamiętam, kiedy ostatnio dostałam tyle komplementów. To mój sposób na uzyskanie wypoczętej i promiennej skóry. 

Matowy róż w płynie Charlotte Tilbury Pillow Talk – recenzja 

Najpierw zachwycił się nim cały TikTok. Zazwyczaj jestem dość odporna na treny, które pojawiają się na wspomnianej platformie społecznościowej, ponieważ dużo bardziej ufam poleceniom swoich przyjaciółek. Jednak w związku z tym, że chodziło o kultową markę Charlotte Tilbury, która od niedawna jest w końcu dostępna w Polsce, a do grona fanek należy kultowe grono na czele z Jennifer Aniston, Meghan Markle czy Bellą Hadid, tym razem nie miałam wyjścia. Wiedziałam, że muszę przetestować viralowy kosmetyk. I wpadłam po same uszy.

 

 

Róż w płynie od Charlotte Tilbury w wygodnej tubce z aplikatorem gąbką jest inspirowany słynnym już rozświetlaczem o podobnej formule. Obejrzałam mnósto filmików, na których dziewczyny stemplują gąbęczką kości policzkowe i byłam naprawdę zaintrygowana efektami. W końcu miałam okazję na własnej skórze sprawdzić kultowy kosmetyk. Najpierw zachwycił mnie subtelny kolor, inspirowany kultową szminką Pillow Talk. Naturalny pigment idealnie pasuje do mojej jasnej karnacji, dodając mojej skórze zdrowego, wypoczętego looku. Mimo tego, że wykończenie różu jest matowe, sam odcień jest tak zliżony do naturalnego rumieńca, że dodaje promiennego glow.

Dodatkowo, róż w płynie Charlotte Tilbury to bardzo łatwa aplikacja. Za pomocą specjalnego systemu jestem w stanie kontrolować ilość wyciskanego produktu. Delikatnie stempluję róż na swoje policzki, a następnie za pomocą opuszków palców, delikatnie rozprowadzam kosmetyk na kości policzkowe. To ostatni etap mojego codziennego makijażu. Róż w płynie świetnie współgra z kremem bb, który stosuję na co dzień. Poza tym, trzyma się cały dzień i sprawia wrażenie naturalnego, ale subtelnego rumieńca. Odkąd go używam, usłyszałam wiele komplementów. Jestem pewna, że to zasługa różu Charlotte Tilbury.