Według wielu osób sukces Tindera polega na nieskomplikowanym feedzie aplikacji. Dla niewtajemniczonych, sposób korzystania jest bardzo prosty. Po wgraniu kilku zdjęć na swój profil, podaniu podstawowych informacji i ewentualnym napisaniu paru zdań o sobie oraz wyznaczeniu preferencji, przechodzimy do poszukiwania kandydata lub kandydatki na randkę. Profile potencjalnych partnerów/ek wyświetlają się i jeżeli jesteśmy zainteresowani, przesuwamy w prawo, jeżeli nie – w lewo. Mobilny portal randkowy istnieje od 2012 roku i w ciągu ostatnich lat nieznacznie się zmienił. Pojawiły się oczywiście reklamy i nowe funkcje, a także płatny Tinder Plus, pozwalający na ustawienie innej lokalizacji (własnej) czy ukrycie wieku oraz Tinder Gold, który umożliwia sprawdzenie, od kogo dostaliśmy tzw. like'a. Jeff Morris, Dyrektor odpowiedzialny za produkt ogłosił, że aplikację czekają poważne zmiany, które zostaną wdrożone w najbliższym czasie.

Dzięki tej aplikacji umówisz się na bezpieczny seks >>>

Jeff Morris opublikował na Twitterze post, w którym ogłosił 3 nowe funkcje Tindera. Pierwszą z nich jest opcja śledzenia aplikacji, podobna do Happn. Działa to na tej zasadzie, że za każdym razem, gdy spotkasz kogoś w realu np. w sklepie, jego profil wyświetla się w aplikacji. Kolejna aktualizacja to coraz popularniejsza opcja message first, czyli możliwość inicjowania rozmowy wyłącznie przez kobiety. Wreszcie trzecia funkcja, dotycząca profili na Tinderze. W drugiej połowie 2018 roku będziemy mogli dodawać do nich wideo. Jak myślicie, Tinder utrzyma się na rynku i pozostanie najpopularniejszą aplikacją randkową? Czy może już niedługo będziemy zaczepiać się na Instagramie, wysyłając do nieznajomych „niewinne DM-y”?