Timothée Chalamet, mimo młodego wieku (ma 22 lata) w branży świeżakiem już nie jest. Pierwszy raz na (małym) ekranie pojawił się w 2009 roku w serialu Kochając Leah, a dwa lata później w bardziej znanym w Polsce Homeland. Jednak dopiero rola Elio Permlana w zeszłorocznym filmie Luki Guadagnino Call Me by Your Name, w rodzimych kinach pokazywanym pod tytułem Tamte dni, tamte noce, przyniosła mu rozgłos. A przy okazji nominację do Oscara w kategorii najlepszy aktor pierwszoplanowy. Choć ostatecznie przegrał on ze starszym i bardziej doświadczonym Garym Oldmanem, już sam fakt, że był nominowany, może traktować jako ogromne wyróżnienie. Wcielając w nastolatka odkrywającego swoją seksualność pod wpływem znajomości z Oliverem granym przez Armiego Hammera, Chalamet rozkochał w sobie (dosłownie!) widzów i krytyków. Ciekawe, jak zareagują oni na jego nowe aktorskie wyzwanie, które z postacią Elio ma niewiele wspólnego. 

ZOBACZ TAKŻE: „Tamte dni, tamte noce” doczekają się sequela!

Mowa o filmie Hot Summer Nights Elijaha Bynuma, dla którego jest reżyserski debiut. Obraz miał swoją premierę na festiwalu South by Southwest w marcu ubiegłego roku, ale na ekrany kin wchodzi dopiero tego lata, a dokładnie 27 lipca (niestety nie wiadomo, czy i i kiedy pojawi się również w polskiej dystrybucji). Timothée zamiast gry na pianinie i czytania książek, jak miało to miejsce w produkcji Guadagnino, w Hot Summer Night zajmuje się sprzedażą narkotyków. Tak, Wasz ukochany Elio został dilerem, który na brak możnych wrażeń narzekać nie może, co widać już po samym zwiastunie. Oprócz używek, grubych pieniędzy i podejrzanych typów w Hot Summer Nights nie zabraknie także miłosnych uniesień. Ciekawi jesteśmy, w którym wydaniu Timothée bardziej Wam się spodoba! 

ZOBACZ TAKŻE: Filmowe premiery kwietnia. Na co warto wybrać się do kina?