Choć od emisji pierwszego odcinka serialu Hannah Montana minęło już 12 lat, a od emisji ostatniego - 7, w świadomości wielu Miley Cyrus nadal funkcjonuje jako główna bohaterka produkcji Disney Channel. Trudno jednak zaprzeczyć, że to właśnie ten sitcom dla nastolatków był dla również nastoletniej wówczas Cyrus drzwiami do kariery. To właśnie dzięki niemu Miley mogła podpisać kontrakt z wytwórnią i rozpocząć karierę muzyczną, czego efektem jest sześć studyjnych albumów, w tym ostatni - Younger Now z 2017 roku.


Zobacz także: Miley Cyrus i Liam Hemsworth zostaną rodzicami?
 

Nie ma też żadnych wątpliwości, co do tego, że grając w produkcji Disneya gwiazdka była jedną z najlepiej opłacanych młodych gwiazd swego pokolenia. W 2007 roku jej zarobki szacowano na 18 milionów dolarów, a już rok później ta kwota wzrosła do 25 milionów. Tym samym Miley znalazła się na 35. miejscu listy stu najlepiej opłacanych gwiazd według magazynu Forbes. W 2010 roku ta kwota wzrosła niemal podwójnie, bo na koncie zdolnej celebrytki znajdowało się już 48 milionów, co pozwoliło się jej uplasować się już na 13. miejscu we wspomnianym rankingu.

Te liczby nie przeszkodziły jednak, by w jednym z wywiadów aktorka i wokalistka przyznała, że stawka, jaką otrzymywała za odcinek nie była wcale taka powalająca. Zdaniem Miley, była ona wręcz „najgorzej opłacaną osobą” tej produkcji, co wynikało z naiwności i nieznajomości biznesu także ze strony jej rodziny. Nawet jej ojca, Billy'ego Raya Cyrusa, który przecież też występował w tym samym show. Miley wyznała, że to tak wielka chęć pracy w telewizji i sam fakt bycia gwiazdką Disneya, powodowały, że kwestie zarobkowe po prostu nie były wtedy aż tak kluczowe. Dopiero z czasem aktorka zdała sobie sprawę z tego, że na swoim nazwisku powinna była zarobić znacznie więcej. Tutaj nie padły żadne wiążące deklaracje. Ale tak czy inaczej - spodziewalibyście się takiego wyznania po Miley Cyrus, która była siłą napędową produkcji Hannah Montana?   

Zobacz także: Miley Cyrus planuje powiększyć rodzinę!